Jeden wiersz - William Carlos Williams
- am
- 28 mar 2020
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 20 sie 2020
Wiosna i wszystko
W drodze do szpitala zakaźnego
pod falą błękitu
skłębione chmury pędzące z
północnego wschodu, zimny wiatr. Niżej
obszar szerokich podmokłych łąk brązowy
ze sterczącymi lub leżącymi pokotem suchymi chwastami,
łaty stojącej wody,
kępy wysokich drzew.
Wzdłuż drogi rudo
purpurowa, splątana, sztywna, rozgałęziona
masa krzewów i drobnych drzewek
z opadłymi zielonymi liśćmi,
nagie pędy wina -
Nagie tylko z pozoru - zbliża się
leniwa, nierozbudzona wiosna -
Wchodzą w nowy świat nagie, zziębnięte,
niepewne bezpieczeństwa przyszłych dni. Wokół nich
zimny, znajomy wiatr -
I naraz trawa, a jutro
sztywny pęd dzikiej marchwi. Jeden po drugim przedmioty określają się
coraz szybciej: wyrazistość, zarys liścia.
Ale teraz posępna godność
wejścia - Jednak przychodzi po nim
głęboka zmiana, zakorzeniąją się,
umacniają i zaczynają się budzić.
Tłumaczenie - Julia Hartwig
* William Carlos Williams, 1883-1963, amerykański poeta, z zawodu był lekarzem, pracował w szpitalu zakaźnym w czasie epidemii grypy hiszpanki.


Comentários